niedziela, 31 sierpnia 2014

reumatyzm... przepuklina i... ciasto makaronikowe...

...tę książkę kupiłam jak Tocha miała pół roku... ma pogniecione kartki... i wyrwana jedna stronę... Tosia najchętniej oglądała w niej ilustracje starych ciotek... cudowne ilustracje... to gotowa odpowiedź o tym jak rozmawiać z dzieckiem o starości i przemijaniu... o strachu... i o tym że koniec... jest początkiem czegoś nowego...

w związku z tym że za kilkanaście godzin Tosia rozpoczyna przygodę ze szkołą... i nie tylko ona się boi... ja chyba bardziej... postanowiłam przytoczyć fragment... bo nie wyobrażam sobie... że nie przeczytam Jej dzisiaj wieczorem tej książki...

"Wieczorem Garmann przegląda tornister nie wiadomo który już raz. Sprząta w piórniku. Wyrzuca całą jego zawartość na biurko: gumkę z piłkarzami, osiem kredek, nową temperówkę, złamaną linijkę i pudełko po zapałkach, w którym trzyma znaczki. Wkłada wszystko z powrotem do piórnika i sprawdza, czy zamek łatwo się otwiera. Pierwsze osy zaczynają krążyć nieprzytomnie nad parapetem okna. Szóste lato Garmanna tak szybko minęło! Zapinając tornister, chłopiec czuje chłodny powiew wiatru. Kątem oka zauważa, że z jabłoni spada pierwszy jesienny liść . Przed pójściem spać ostatni raz sprawdza, czy nie rusza  mu się żaden ząb. Do końca wakacji zostało już tylko trzynaści godzin. Garmann się boi."











fragm. "Lato Garmanna" - Stian Hole
(niedawno znalazłam też "Ulicę Garmanna" pewnie równie wyjątkowa co lato...)


;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polub Tochanę na Fb...