piątek, 31 stycznia 2014

zielona herbata...


robię sobie zieloną herbatę... liściastą... pięknie pachnie... pyszna...zasiadam na sofce i popijam... ale cisza ale spokój... za cicho... za spokojnie...odkładam kubek i wyruszam na poszukiwania... znajduje ją bawiącą się na dywanie... "kocham Cię mamo niezmiernie..." ooo coś się stało... ale moje poszukiwania potłuczonego szkła... wymalowanej ściany tudzież wysypanego makaronu i ryżu pełzną na niczym... odpuszczam i wracam do herbaty... wir codziennych zajęć jednak wzywa... zielona i pyszna się skończyła...może dolewka...? dobrze tylko wywieszę pranie... idę na górę obładowana świeżo wypranymi fatałaszkami Tosi... patrzę i nie wierzę... gdzie jest pranie które wieszałam tu rano...? rozglądam się... ani jednej skarpetki... pusta suszarka...zaczynam poszukiwania... Tosia oczywiście nic nie wie... 
już nie będę się rozpisywać ile zajęło mi wypranie tych wszystkich rzeczy... tarcie czarnych skarpet... i rozwieszanie sukienek z falbanami... a znajduje wszystko w hamaku przyciśnięte ciężką pufą... 
oj tak kocha mnie Ona niezmiernie...;)
ja na pewno tęsknię za tą w spokoju wypitą zieloną herbatą... albo za tym, że miałam czas przeczytać książkę... albo mogłam wyjść z domu nie mówiąc nic nikomu...;) ... a tak tęsknię za czystą podłogą i porządkiem w szafie... i za tym, że nie muszę się martwić czy coś jest w lodówce...oj tęsknię za obejrzanym w całości filmem... tęsknię za wypadem na parę dni... ale już na sto procent tęsknie za wyspaniem się... nie wiem czy tęsknię... nie... nie tęsknię... z całą pewnością nie tęsknię... ktoś uwierzy...? sama nie wierzę w to co piszę... a jednak...

zimę mamy piękną... Nie wiem po co kupiliśmy Tochanie śniegowce ... Mogła śmiało się bez nich obejść... choróbska czepiają się nas jak rzep psiego ogona... no i jednak wygląda na to, że jeden post w miesiącu pozostaje... robię co mogę... a to aparat niesprawny... a to Tochana chora... a to ja chora... a to... powodów setki... 













Polub Tochanę na Fb...