środa, 28 października 2015

Thekla i jej chłopakowy świat...

nie wiem jak to jest mieć siostrę...
Tosia też tego nie wie...
nie wiem czy to źle czy dobrze...
ale obie wiemy jak to jest mieć brata...

zakochałyśmy się z Tośką w tej dziewczynie od pierwszego czytania ;)
"... Thekla ma 8 lat. To dziewczynka, jeszcze nie panienka, a już niedługo kobieta. Siostra trzech braci, co na co dzień nie jest łatwe... Męskie rozmowy, tematy, zabawy, hałas i krzyki sprawiają, że czasem Thekla jest w tej dużej rodzinie bardzo samotna. W tym męskim świecie, z trzema braćmi. A ich świat bywa twardy, brutalny, często przerażający, do bólu prawdziwy. Nie tam, gdzieś daleko, w innych kulturach, na innych kontynentach, w egzotycznych miejscach, ale tu i teraz. I to każdego dnia! A jednak jej obecność wnosi do życia tej czwórki ulotną delikatność, refleksję. Thekla jest dla braci jak lustro..."

Thekla to książka nie tylko dla dzieci...




Barbara Dubus towarzyszyła córce przez cały rok z aparatem w ręku... fotografowała... a potem ułożyła to w opowieść... przez te kilka słów wypowiedzianych przez Theklę mam wrażenie że dotykam czasami bardzo intymnych sfer... jest tam wszystko miłość i rywalizacja... lęk i wrażliwość... słabość i siła...
to książka cenna dla wszystkich którzy wychowują...







nie brakuje humoru:
 "... mleko jest robione z krowy i z kózek. Dziewczyny byki też dają mleko i wielbłąd też, wielki błąd..."

ale bywa też całkiem poważne:
"... serce daje życie, a jak przestanie to się umiera. Daje się człowieka do grobu. Ludzie wtedy się modlą w kościele i pisze się o tym w gazecie..."










kupiłam tę książkę za 8 zł
mogę polecić księgarnie we Wrocławiu przy przejściu Świdnickim DEDALUS
mają też stronę internetową tutaj
ale ja czasami lubię się tam zwyczajnie zaszyć na dwie godzinki i zawsze znajdę coś fajnego...


Projekt Przygody z książką Tutaj



















poniedziałek, 19 października 2015

Bajka o starej babci i molu Zbyszku...



Bajka o Zbyszku molu jest tak ciepła jak gruby jesienno - zimowy koc...
pełna zapachów... smutku i radości...
Udział w projekcie "Przygody z książką" skłonił mnie do pewnego zastanowienia...
otóż jak to jest u nas w domu z książkami dla dzieci... w jaki sposób wybieramy je w naszej rodzinie...
a więc...

M. - nie wybiera książek dla dzieciaków... średnio go to interesuje... pewnie uważa że to mało męskie kupić dzieciakom jakąś fajną pozycję... chociaż przepraszam... kupił jedną książkę jak wrócił z delegacji to była klasyka polskiego gatunku wiersze Tuwima... ale kupił je dlatego... że podobała mu się forma wydania... czytaj wielka gruba księga na której od kilku lat zbiera się kurz...

Tymon - sam jeszcze nie wybiera... choć przyjmuję każdą naszą propozycję ;)...

Tosia - uwielbia czytać... wybierać... i kupować książki... ale generalnie kieruje się zasadą
róż - księżniczki - dodatki czyli tzw. książko - puzzle... książki dźwiękowe itp... choć i tak muszę przyznać że potem leżą gdzieś w kącie zapomniane te wszystkie pastelowe księżniczki...

Babcie - wybierają klasykę nazywając ją literaturą "górnych lotów" czytaj Tuwim, Brzechwa itp...

a ja - nie żebym znowu określała się mianem ostatniego sprawiedliwego... ;) choć w skrytości zawsze liczę na dobry gust wszystkich tych którzy książki naszym dzieciakom przynoszą w prezencie... no ale na to wychodzi że literatura dziecięca w naszym domu to moja sprawka...

po dogłębnej analizie moich wyborów... stwierdzam "KSIĄŻKI KUPUJĘ DZIĘKI TYTUŁOWI" nie okładka nie tekst... bo w internetowej księgarni rzadko ma się możliwość przeczytania choć kawałka... nie ilustracje... choć czasami biorą górę nad tekstem... w szczególności jeżeli chodzi o maluchy... a właśnie tytuł jest strzałem w dziesiątkę...
no bo przecież jak ja zobaczyłam tytuł książki "Bajka o starej babci i molu Zbyszku" to ja już wiedziałam... że ta książka musi być u nas na półce...
i uwierzcie mi że u Was też musi być... ;)






kiedy kurier przynosi nam w paczce kilka książek... od razu zabieramy się za Zbyszka... po chwili bolą nas brzuchy ze śmiechu...

dużo emocji... przeróżnych... autorka stara się rozjaśnić młodemu człowiekowi pojęcie trudnych i nietrudnych z pozoru słów takich jak zemsta... miłość... strach...

"... wymyśliłem sobie swoją wersję zabawy w "babciu nie irytuj się" ...znasz taki serial "Klan"? Stara babcia uwielbia ten serial. Jak tylko tylko stara babcia włączała telewizor, ja siadałem na Ryśku z "Klanu" i robiłem mu trzecie oko. Albo na tej rudej Oli i dorabiałem jej pryszcza. Stara babcia bardzo się irytowła, a im bardziej się irytowała, tym lepiej się czułem..."

autorką książki jest Malina Prześluga

fotografie do książki wykonał Paweł Bajew...

wydawnictwo Tashka














oczywiście jak w większości przypadków Tosia zawsze ma pomysł na bohatera książki... i tym razem mamy naszego własnego mola...




a żeby całkowicie zapachniało jesienią podaję przepis na niebo w gębie...
na ostatnim szafingu Kasia zrobiła takie jabłka że mucha nie siada... ;) oczywiście musiałam wypróbować przepis

potrzeba tylko:

- jabłka
- daktyle
- miód
- słonecznik
owoce nadziewamy daktylami polewany masłem, miodem i posypujemy słonecznikiem...
zapiekamy 30 minut - 220 stopni...




Projekt Przygody z książką  TUTAJ



piątek, 16 października 2015

...bardzo "Fajne miejsce"...

no to właśnie wtedy kiedy naprawdę czuć w powietrzu jesień to ja dodam post z wakacji... a co ;)
znaleźliśmy chyba swoje miejsce na ziemi...

właściciele "Fajnego miejsca " kupili mnie na wejściu... w domku na półkach... w każdym z pokoików są książki dla dzieci...

las pełen grzybów... dla Saszy...
ryby w rzece za oknem... dla Miśka...
cisza... spokój...
mało straganów z plastikiem...

a z aparatem to jest tak że ja go nie mam przy sobie jak dzieją się wyjątkowe rzeczy...
zapomniałam go akurat jak Tymon całował się z Niną...
nie mam go na plaży gdy Tymon ma całą buzię piachu...
nie mam go również jak byłam zmuszona zrobić Tośce bikini z "kapi" czyli jak mawia Nina... z opaski na głowę...
albo jak poszliśmy zobaczyć jak rzeka wpada do morza...
albo... aaaa

najciekawsze i najzabawniejsze momenty a ja nie mam aparatu... ale tak widocznie ma być... ponieważ wszystkie obrazy zostają w głowie...

zbędne tu moje pisanie... znaleźliśmy swoje miejsce na ziemi... na końcu świata... gdzie diabeł mówiłby dobranoc gdyby tu dotarł...
















































































a Sasza robi najlepsze spaghetti z tuńczykiem ;)











Polub Tochanę na Fb...