czwartek, 19 marca 2015

resoraki i lalki...

chciałabym założyć nowy wątek na blogu... dotyczący naszych inspiracji... ale za mało zdyscyplinowana jestem... ale może kiedyś się uda...

dodaję więc garstkę naszego wiosennego "anturażu" ;p...













spodnie - w super przecenach ostatnie sztuki - tutaj

bluza - H&M... bo mamie ciągle się wydaje... że z niego rockowe dziecko będzie... ale jak Tocha zapuści Lady Gaga i Beyonce to Tymonowi aż się oczy śmieją tak podryguje do tańca...

piłka do baseballu - pchli targ... udało mi się zarazić M. tym całym pchlim targiem... jeszcze tylko Tośkę muszę wkręcić... szykuję post o najciekawszych  pchlich targach w okolicy... ;)

zawieszka do smoczka - tutaj została na pamiątkę bo Tymon smoka odrzucił... ;(

drewniany kalendarz - Pepco... Tymon zrezygnował ze wszystkich klocków  i uwielbia kalendarz... a Tośka układa i mówi do niego "widzisz Tymonku to jest 25 kwiecień... widzisz..."

książka - Wydawnictwo Dwie Siostry... o tym jak wykazać się ogładą... ;)

resoraki - taty z dzieciństwa... cenniejsze niż złoto... dla taty oczywiście...;p

chusta - mamy z czasów kiedy miała - naście lat ... czyli bardzo daaawno...;)

czapka - miszko maszko

kapciuszki - tutaj

krecik - Tośkowy... śmieje się i płacze jak prawdziwy...  przywieziony z Pragi ;)

pianino - tutaj















sukienka - tutaj zostały jeszcze spódnice z tym wzorem...

lalka - Rafineria Cukru... szyta ręcznie... w środku ma serducho które dzwoni... ;)

obrazek - już prawie za nami etap malowania malutkiej mamy na kartce A4... teraz cieszymy się że Tochana nie zostawia ani skrawka białej kartki...

książka - pierwsza część "Poczytaj mi mamo" czyli opowieści z mojego dzieciństwa... a w nich "Daktyle" i " Kot Filemon"...

kapelusz - H&M... to jakaś dziwna sprawa z tymi kapeluszami... porozrzucane po całym domu... a to do Tośki ktoś przyjdzie... założy... i już fajnie wygląda... i już zdjęcie zrobione... taka trochę maniaczka kapeluszy i czapek dziecięcych jestem... ;)

klocki - tutaj czekałam niecierpliwie aż u Tosi pojawi się fascynacja literami... myślałam już że coś przegapiłam... że nie zainteresowałam jej wystarczająco... wszystkie dzieci z jej rocznika już potrafiły się podpisać... ale ten moment sam przyszedł... i ani się obejrzałam a Tośka zna cały alfabet... i ciągle czyta wszystkie napisy... podpisuje obrazki... pisze na tablecie... śpiewa alfabet po angielsku... bawi się tymi literami... i sprawia jej to niesamowitą frajdę...  Tocha z końca roku prawie... więc dzieci styczniowe choć dawno zaczęły interesować się pisaniem i czytaniem... to Tocha musiała swoje odczekać... jestem zdania... "nic na siłę"... choć sama muszę do tego dojść... i przekonać się na własnym dziecku... to radzę zwyczajnie poczekać... a jeszcze trochę i napiszę posta o tym jak to z dziecka nie zrobić prawnika wbrew woli... wiem że oklepane... ale wciąż aktualne...

szkatułka - zrobiona przez Tosię i mamę... metodą decoupage (bratek z naszego ogródka)...

apaszka - second hand...

płyta - piosenki do bajki "Kraina Lodu" ta bajka rządzi u nas w domu od 2013 roku... aż trudno w to uwierzyć... ale dzień bez Krainy Lodu to dla Tosi dzień stracony... ;)




czwartek, 12 marca 2015

ryba...


Chłop wędzi... ja nie wiem czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę z tego co dla chłopa znaczy wędzenie... czegokolwiek... czy to ryba czy mięso...
powtarzam czegokolwiek... to cały rytuał jest... to jego wędzenie... jakby świat się kończył... biega już od rana... i stoi przy tej wędzarni 6 czasami 7 godzin... podkłada drewienka wielkości wafelków prince polo... niech mi ktoś  wyjaśni co to jest w tym wędzeniu...??? ... ja się domyślam że baba to z tego wędzenia jest zupełnie wykluczona...
przypomina mi to łowienie ryb... aaa chłop przed babą ucieka...!!!!!!!!
...i w tym cały szkopuł jest...
ale do głowy mu nie przyjdzie... że nam babom przysługę robi... jak się z tego domu zabiera na parę godzin...
gorzej jak On niby łowi i niby wędzi...
oj to baba się z nim policzy... ;)






















niedziela, 8 marca 2015

Manuela...

nałożoną mam farbę na łeb...
po co ja się farbuje???
ano po to... bo pewnie jakbym nie była blondynką to siwy bym miała łeb jak talala...
siedzę i przeglądam prasę... grubo przeterminowaną... gala... show... i tak dalej... ale zawsze znajdzie się jakaś perełka... i jest tym razem... Manuela...
no i ja tak czytam i się zastanawiam... bo wiecie bardzo ją lubię... czytuję...
ale ja to bym z nią w gatkę chyba nie stawała... feministką jest... a ja wielbię feminizm... i podziwiam... ale...
no właśnie ale... ja go zastosować nie potrafię... ale szansa jest bo Manuela pisze że każda z nas przede wszystkim musi sama wybierać... i jeśli ja wolę piec szarlotkę w domowym zaciszu... to ona mnie za to nie skarci... więc ja się tak dalej zastanawiam... i czytam... "że wiele kobiet traktuje swoich synów jak oblubieńców... i za ich pomocą odreagowuje niepowodzenia miłosne... tak zaprogramowani książęta szukają kobiety... która będzie im matkowała..." no dobra  to jak Tymon przestanie robić w  pieluchę to Niech go M. bierze na wychowanie...
czytam dalej... "...coraz częściej spotykam rodziców narzekających na dziewczynki które jako pierwsze całują chłopców... a dlaczego mają nie całować...? dlaczego mają nie okazywać uczuć...? ...tylko czekać aż ktoś je wybierze..."
zastanawiam się...
ja to już chyba nie mam na to wszystko siły...
wychowuję... ale tym samym uczę się na błędach...
chcę się na nich uczyć... do wszystkiego dochodzić sama...
jak będzie?... okaże się...
nie miałam wcześniej syna... mam córkę...
więc może syna wychowuję trochę tak jak córkę...?...

czytam... i zastanawiam się dalej...
"...z bajką o księciu konfrontujemy się najczęściej po urodzeniu dziecka...okazuje się... że książę nie nadaje się do pieluch i nocnego wstawania... bo nie był do tego wychowany... rodzina to nie spełnienie to udupienie talentu... oby pokolenie mojej córki było inne..."

bo ja to ją tak chyba czytam i podziwiam jakby z daleka... może za to że taka nie jestem... a chciałabym być (?)... a może to lepiej że ja taka nie jestem...

wypatruje nowego na horyzoncie...















cytat... wywiad z Manuelą Gretkowską...
prasa kolorowa...
jakiej pełno u fryzjera... ;)







niedziela, 1 marca 2015

sucha krakowska...

wchodzę do księgarni... a że jestem maniaczką pewnego wydawnictwa...
pytam Panią za kontuarem...
- Czy jest jakaś książka z wydawnictwa Dwie Siostry...?
Pani patrzy na mnie jakbym zapytała czy ma kawałek suchej krakowskiej do sprzedania...
chwilę zwleka z odpowiedzią... a w głowie kłębią jej się pewnie setki myśli...
- Niestety... ale nie mamy...
przeglądam więc półki w poszukiwaniu czegoś w zamian....
kątem oka widzę... że sprzedawczyni... przeszukuje internet w poszukiwaniu okładek książek... a nóż widelec coś jej wpadnie w oko...
po trzech minutach...
- A wie Pani co... mamy taką jedną książkę.... Babcia na Jabłoni...
- Naprawdę? Świetnie....
- Zaraz zaraz... gdzie ona może być?
szuka nerwowo w całym tym półkowo - książkowym bałaganie...
- Niestety już  nie ma... wie Pani to lektura teraz jest... i pewnie wykupiona...
- Naprawdę lektura? W której klasie?
i właśnie do mnie dociera... że na hasło lektury... jawi mi się w głowie Plastusiowy Pamiętnik... i pies który jeździł koleją ;)...
w domu szybko wertuje spis lektur szkoły podstawowej ... a tutaj Charlie i fabryka czekolady... Hobbit... jest też Terakowska... więc nie jest tak źle...

wracając do księgarni.. a raczej do sklepu z książkami... bo do księgarni to jej jeszcze daleko... proszę Panią o zamówienie Babci na Jabłoni... zapewniam że ją odbiorę... po czym nadal przeszukuję półki z książkami... okazuje się... że znajduję jeszcze dwie... a pani sprzedawczyni też jeszcze jedną...

no i co?
ano to... że Pani w mięsnym świetnie orientuje się w asortymencie... a Pani w księgarni nie za bardzo...










aaa byłabym zapomniała... Babcia na jabłoni jakby ktoś chciał... do kupienia w Biedronce... w dziale pomiędzy warzywami a napojami... a co :)








Polub Tochanę na Fb...