środa, 25 września 2013

kochajek...

...jak przynoszę do domu ciepły chleb to mówi, że "zapach się zanosi..." kiedy bawi się w swoim pokoju słyszę "ta lalka mamo to się tak pieskiem oszczędza..." takie jej kwiatki wychodzą, że zapisuję je na karteczkach i wrzucam do pudełka... może kiedyś po nie sięgnie...
... i ciągle się zastanawiam... ciągle dając z siebie wszystko... a i tak dochodzę do wniosku, że nigdy nie będę w stu procentach idealną matką...pracownikiem...żoną... córką... siostrą... i jak kto woli.... i co jeszcze o mnie sobie pomyśli... wymyśli... ale z całych sił się staram... a jak wychodzi nie mnie oceniać (chociaż oceniam...i to często...) tylko Tochana rzuca niedbale przez ramię "dobry pomysł... zwłaszcza, że innego wyjścia nie mam..." już dawno przestała mówić "o lala" no ale pocieszyć to tylko Ona tak potrafi... me skołatane nerwy wyciszyć...a więc innego wyjścia nie mam... a może mam.................
za oknem ciemno... zimno...lato na ulicy czereśniowej przeczytane... Tocha śpi z kochajkiem... plany na jutro w głowie poukładane... na ile... okaże się...










środa, 18 września 2013

bonus...

zaczęło się zupełnie niewinnie...a skończyło na tym, że boli mnie gardło... rozmowa z Tosią (a w pierwszej kolejności kłótnia) przerodziła się w rozmowę ciężkiego kalibru... patrzę w te jej piękne zapłakane niebieskie z czarną otoczką oczy i... dobrze, że ta rozmowa i kłótnia się pojawiły...dwa dni temu siedzimy sobie w barze do którego chodzimy z Tochą na jej ulubione pierogi... chodzimy tam regularnie od 3 lat zajadamy, popijamy i gaworzymy o tamtym i o owym ... a to Pani z chłopcem weszła, a to widelec Tosinie spadł, a to sąsiad ze stolika obok zaczepił, zagadał... i co widzę bar po remoncie piękny...odmalowany...i jako bonus ...piękny telewizor...wiszący wysoko na ścianie...no więc jemy...popijamy...ale niestety już nie gaworzymy...rozglądam się wokół...  a tu każdy głowę zadziera (Tocha również) i z ogromnym zaciekawieniem ogląda skoczne teledyski...
wiem... nie poświęcam Jej tyle czasu co powinnam...ciągle się spieszę... tłumaczę Jej tak często jak tylko można... głowa pełna... skrzydełka kurczaka, jabłka, dermatolog, masło, płyn do płukania, urodziny, imieniny, "upieczesz mi ciasto na 30?"... "tak", rada, porada, narada...poczta...pranie, kot, segregacja, filtracja... bla, bla, bla....i dzisiaj się zatrzymałyśmy... choć na chwilę... teraz już śpi... ale czy jutro będzie pamiętać o tych poruszonych przez nas sprawach...takich ważnych... może tylko dla mnie...

więcej Antonino takich rozmów jak dziś... więcej....ale bez kłótni...



poniedziałek, 16 września 2013

100 lat młodej parze...

Tocha ma już swoje zdanie... dawno je ma ... i jest już w takim wieku, że nie łatwo ją do czegoś przekonać...czasami muszę się sporo natrudzić, żeby udowodnić, że kolor różowy nie jest jedyny na świecie (z tego miejsca pozdrawiamy Panią Anię...;) tym bardziej ciężko namówić ją na ubranie czegokolwiek co nie jest chociażby w odcieniu różowym...
kiedy pojawia się "wściekły róż" - jak mawia Tocha ... moje dziecko traci kontakt z rzeczywistością ...po prostu podziwia...wzdycha...i takie tam...a teraz najważniejsze ... przysięgam nie miałam z tym nic wspólnego...
wzdychałam...wzdycham... i będę wzdychać do wszelkich odcieni szarości czerni i brązów...koniec kropka .

Tosiek uwielbia tańczyć...wesele świetna okazja żeby się wykazać i sprawdzić ... nie mogłam wyjść z podziwu jak wiele może mieć energii ta mała koza...no cóż mama też lubi potańczyć...;)
do tańca sprawdziły się mini melliski pachnące gumą balonową ... nie ma lepszych butów na świecie dla dziewczynki a do tańców połamańców to już w ogóle ...

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
 
 
 Dodatkowo zamieszczam kilka zdjęć wrześniowych... a w nich ... pachnące bułki orkiszowe... cotton ball lights...tutaj  ... no i część dalszą dzieci tu były...
 
chociaż raczej powinno to być dzieci tu nabałaganiły...
 
dobranoc...
 
 
 
 

niedziela, 8 września 2013

...łapacz snów...

występują małe problemy z zamieszczanymi fotkami... ale nic to jakoś sobie poradzę...
niedzielne popołudnie upływa w jeszcze letnim klimacie... jednak szpaki które skrzeczą jak opętane... nie pozwalają zapomnieć o jesieni...
aaa ... byłabym zapomniała...
nareszcie jest !!!

piękny... okrągły... różnorodny... oryginalny... niepowtarzalny... lekki... jedyny... niezastąpiony... uwielbiony.........

oczywiście sprawdzony na snach Tochany .......

od mamabu

no i oczywiście dziewczyny z Pacz ... teraz cierpliwie czekamy na koronkowe tipi...;)




 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

piątek, 6 września 2013

wrzesień pełną parą...

po szale minionego tygodnia... nareszcie chwila oddechu ... nie obyło się bez łez... i to nie tylko Tosinych... czuję wreszcie ten pęd i nie wiem kiedy się zatrzyma ... ciało i dusza ciągle na obrotach a Tocha jakoś bardziej pomaga jakby wiedziała ... w koszu na pranie piętrzą się łachy jak na złość... dam rade ... bo tak trzeba... a poza tym jak dzisiaj pod naszą choinką M. znalazł smakowite grzyby a ja znalazłam te piękne gruszki...to aż się chce ładować akumulatory na przyszły tydzień...;) więc pędzę nagotować cierpkiego kompotu ... a niech tylko M. ruszy colę ...to inaczej będziemy rozmawiać........


pozdrawiam zlotowiczów którzy będą się bawić przy czeskiej metallice ;P




 
 
 
 
 
 
 

 
 
 

 


 


 


 
 



 
 
 
 
 
 

Polub Tochanę na Fb...