piątek, 26 grudnia 2014

czwartek, 25 grudnia 2014

mydlarnia u Szmula...

ta książka ma już kilka lat... ale ja odkryłam ją całkiem niedawno "Mysi Domek" jest projektem Kariny Schaapman... która zbudowała go jako tło dla tej książeczki... powstał z kartonowych pudeł i papier mache... do wykonania wnętrz Karina wykorzystała autentyczne tkaniny z lat 50...60... 70... XX wieku...
domek w całości można zobaczyć tutaj...
ciepła i smaczna... ja kojarzę ją ze świętami... a Tocha zwyczajnie uwielbia ....






jest już kilka części... Sam i Julia w teatrze... i w cyrku...


czwartek, 18 grudnia 2014

kiedyś...

w wigilię prezenty pod choinką leżały od rana... każdy podchodził potrząsał paczką ... ugniatał... zgadywał co jest w środku... ale otwieraliśmy dopiero wieczorem...

mama zawsze pastowała podłogę... w domu roznosił się cudowny zapach pasty... choinki... i grzybów...

pamiętam jak dostałam golf... który nie był zapakowany... strasznie płakałam... bo ominęła mnie okazja na potrząsanie paczką...

mama wściekała się jak miała zabić karpia... i krzyczała że robi to ostatni raz...
pamiętam czasami niezręczną cisze przy stole...

pamiętam prezenty... czasami miś z trocinami w środku... lalka barbie... rękawiczki za 2 zł... suszarka do włosów...

nigdy nie zapomnę... jak dostałam domek dla lalek...o którym napisałam w liście Mikołajowi plastikowy... różowy... szczyt marzeń w tamtych czasach... i tak jak już powoli przestawałam w niego wierzyć... domek na nowo utwierdził mnie w przekonaniu że jednak On istnieje...

i ból brzucha  kiedy koleżanka bez "owijania w bawełnę" ... stwierdziła że listy z parapetu zabierają rodzice... a ja jestem głupia skoro wierzę w Mikołaja...

nazbierało się tego trochę... i tak sobie siedzę przy tej pachnącej choince wszyscy jeszcze śpią... i wiem... że dzieci będą pamiętać tylko skrawki tych świąt... i choćby nie wiem jaki prezent był pod choinką... to Tośka może wspominać za parę lat że mama zmuszała ją żeby zjadła choć jedną łyżkę barszczu... albo że przewróciła się na świeżo wypastowanej podłodze... a może zapamięta i opowie po latach jak makowiec się przypalił i trzeba było wietrzyć cały dom... a mama była smutna...

spokoju w te święta i miłości... życzą Marcinkowscy... ;)













Pierniczki Tochany...

1 kg mąki
1 szklanka miodu
1 szklanka cukru
½ szklanka cukru
1 kostka masła
3 żółtka
2 całe jajka
2 łyżeczki sody
½ szklanka kwaśnej śmietany
1 przyprawa do piernika
½ łyżki kakao

½ szklanki cukru ubić z 3 żółtkami i 2 jajkami... mikserem...

Szklankę miodu zagotować ze szklanką cukru... dobrze wymieszać... żeby nie było kryształków cukru... ostudzić... dodać masło... po rozpuszczeniu masła... jeszcze trochę ostudzić...;p
następnie dodajemy sodę, śmietanę, przyprawę, kakao i mąkę... pozostawić na 12 godzin...  kawałki ciasta rozwałkowywać i wykrawać foremkami pierniczki....




poniedziałek, 15 grudnia 2014

jarmark...

wiem że prawie wszyscy już tam byli... ale warto tam być... 

Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu otwarty do 22 grudnia do ostatniego klienta...






















sobota, 13 grudnia 2014

stopy...



najkrótszy post w historii tego bloga... ;)

ale jak ja rano widzę takie stopy to... rozklejam się totalnie... ;)








środa, 10 grudnia 2014

Włodek...




ktoś napisał o Nim "... kumpel po wsze czasy ..." aaa i dodał jeszcze charakter i uroda... ;)... wszystko się zgadza...
cały w tatuażach... zarost na nogach... rękach... i na klacie... ;) gość niesamowity...
i już było wiadomo... że u nas być musi...
ktoś powie że chłopcy nie bawią się lalkami...
otóż jest w błędzie...

przedstawiam Wam razem z Tymonem... Włodka... Włodka Kotwicę... Starego Wilka Morskiego... który wszystkie porty widział... wszystkie ośmiornice we wszystkich morzach i oceanach policzył i wszystkie Syreny w rękę szarmancko ucałował... z wierzchu twardziel... ale w środku jak chmurka mięciutki... bo doskonale wie... że dla przyjaciół trzeba być „miętkim” a nie twardym ! 




































Włodek od minimetry ... ja naszego kupilam na da wanda ...





Polub Tochanę na Fb...