środa, 17 września 2014

moja miłość...

...o wyższości zabawek drewnianych nad zabawkami z plastiku nie muszę nikogo przekonywać...
niestety nic nie poradzę że moja córa (pewnie nie ona jedna) umiłowała sobie zabawki z plastiku...
gdybym wybierała zabawki tylko ja... to Tocha nie miałaby ani jednej sztucznie wytworzonej... w internecie aż roi się od firm na widok których cieknie mi ślina... no cóż pozostaje mi jeszcze jedna deska ratunku... Tymon...
to wszystko nie znaczy że u nas zabawek drewnianych nie ma... a są i owszem ale Tośka często nimi gardzi... cóż mam poradzić... mieszają się na półkach i w koszach z różowym plastikiem... a co jest jeszcze lepsze od drewnianej zabawki?... drewniana zabawka używana... mogłabym o nich opowiadać godzinami... kto wcześniej trzymał je w rączkach... o tej rysie co to pewnie po upadku z półki...ach...

przygotowuję post o mojej miłości... czyli o ... drewnianych zabawkach... ;)
i jeszcze jeden pt: "zamiast"... twórcze wykorzystanie zwykłych przedmiotów...i ... przekształcenie ich w zabawki...


























2 komentarze:

  1. Chyba każda dziewczynka ma taki koszyczek z plastikowymi duperelkami:) U nas drewniane zabawki lubiane, ale pewnie niedługo zacznie się szał na plastik (Miesio chodzi do przedszkola i oczy mu się zaczynają świecić do tych plastikowości;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Tośce zaświeciły się i na plastik i na róż... bez mojej pomocy... ;)

    OdpowiedzUsuń

Polub Tochanę na Fb...