wtorek, 15 marca 2016

wyłabudywanie...

"...Niedobre urządzenie właściwie z tym życiem. Pierwsze trzydzieści lat zużywa człowiek na dojrzewanie i strzelanie 'byków', a drugie trzydzieści na łatanie, zalepianie, naprawianie, zadośćuczynianie, zakopywanie, zadeptywanie, wygładzanie, wywabianie, wreszcie wyłabudywanie się z tychże błędów. Kiedyż właściwie więc czas na życie? Na zastanowienie się nad cudowną astronomią, bakteriologią, fizyką i metafizyką zjawisk. Kiedyż czas na istotne przeżycia, jak sformowanie własnej myśli filozoficznej, rozwój dzieci... na miłość, na ciekawe podróże i zapoznanie z naszymi kolorowymi braćmi, na wzniesienie się ponad codzienne, nieznośne, drobne sprawy, na uwielbienie Przyrody? Cicho i niespodziewanie nadchodzi '60 lat' i zaczyna się nieład i niewiara, gorączka użycia, prędkie przebieganie repertuaru. Postępuje skleroza wywołuje gorycze pesymizmu, trwogę o własną zwiędłą skórę, chciwość, złowrogą zawiść, zachłanność na zaszczyty... Mało wspaniałe, a wstrętne stany uczuciowe... Czyż to są grzechy? Nie - tylko rozkład fizjologiczny..."
Stryjeńska...


"z życiem to jest tak jak z drzwiami... otworzysz i zaraz trzeba zamknąć..."
babcia Władzia...

napisałabym coś mądrego... ale jak tu napisać... jak jedna mądrzejsza od drugiej... i te swoje mądrości wygaduje i w świat puszcza... żeby w pamięć się wryły... aaa szkoda gadać...


















cyt. "Stryjeńska- diabli nadali" A. Kuźniak





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polub Tochanę na Fb...