jak się zbliżaliśmy to termometr wskazywał - 14 stopni... a za dwa dni + 6... całe "białe suknie " choinek jak mówi Tosia... spłynęły... i Bukowina tonęła w brudnej wodzie...
Tosia podobało Ci się na termach?
"mamo... kiedy myślę że coś będzie fajne... to nie jest fajne... a jak czuje że coś nie będzie fajne... to się okazuje bardzo fajne..." czyli znaczy to tyle co ... wolę śnieg i sanki...
szczerze to śniegu Tocha widziała tyle co brudu za paznokciem ... ;)
zimy z coraz mniejszą ilością śniegu...
sanki i w tym roku stoją w piwnicy...
więc chociaż jeden dzień był sankowo-zimowo-śniegowy...
jak dla mnie to góry zimą TAK
ale z dziećmi powyżej 12 miesięcy...
Tymon co prawda się spisał... ale... jak ktoś woli mniejsze spięcie przy ciągłym ubieraniu i rozbieraniu po kilka razy dziennie... to niech jedzie w lipcu... ;)
no i co ja poradzę... że w każdej knajpie rosół na kostce rosołowej... że buty przemokły... że zapachy swojskiej wsi tuż pod nosem... że ludzi więcej niż mrówek... że wszędzie serki górskie... a oscypka jak na lekarstwo... że procy drewnianej kupić nie można... ale gumki do robienia bransoletek to i owszem... na każdym rogu...
i chociaż co roku przysięgamy sobie... że nie ma sensu już tam jeździć... że za dużo ludzi... że nie wiadomo o co chodzi z tą Gubałówką i Morskim Okiem... jakby na tym Tatry polegać miały...
a ja i M. najzwyczajniej w świecie... tęsknimy za najpiękniejszym widokiem gór od strony Bukowiny... za swojskim klimatem... no i oczywiście za muzeum Hasiora...
dziękuję Ewce -" Marchewce" jak Ją Tosia nazywa... za zdjęć kilka... ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ewka Marchewka pozdrawia całą rodzinkę :) mimo zmiennej pogody wyjazd uważam za udany :)
OdpowiedzUsuńWidać że świetnie się bawiliście, pozdrawiam
OdpowiedzUsuń