środa, 18 września 2013

bonus...

zaczęło się zupełnie niewinnie...a skończyło na tym, że boli mnie gardło... rozmowa z Tosią (a w pierwszej kolejności kłótnia) przerodziła się w rozmowę ciężkiego kalibru... patrzę w te jej piękne zapłakane niebieskie z czarną otoczką oczy i... dobrze, że ta rozmowa i kłótnia się pojawiły...dwa dni temu siedzimy sobie w barze do którego chodzimy z Tochą na jej ulubione pierogi... chodzimy tam regularnie od 3 lat zajadamy, popijamy i gaworzymy o tamtym i o owym ... a to Pani z chłopcem weszła, a to widelec Tosinie spadł, a to sąsiad ze stolika obok zaczepił, zagadał... i co widzę bar po remoncie piękny...odmalowany...i jako bonus ...piękny telewizor...wiszący wysoko na ścianie...no więc jemy...popijamy...ale niestety już nie gaworzymy...rozglądam się wokół...  a tu każdy głowę zadziera (Tocha również) i z ogromnym zaciekawieniem ogląda skoczne teledyski...
wiem... nie poświęcam Jej tyle czasu co powinnam...ciągle się spieszę... tłumaczę Jej tak często jak tylko można... głowa pełna... skrzydełka kurczaka, jabłka, dermatolog, masło, płyn do płukania, urodziny, imieniny, "upieczesz mi ciasto na 30?"... "tak", rada, porada, narada...poczta...pranie, kot, segregacja, filtracja... bla, bla, bla....i dzisiaj się zatrzymałyśmy... choć na chwilę... teraz już śpi... ale czy jutro będzie pamiętać o tych poruszonych przez nas sprawach...takich ważnych... może tylko dla mnie...

więcej Antonino takich rozmów jak dziś... więcej....ale bez kłótni...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polub Tochanę na Fb...