wtorek, 19 listopada 2013

Papusza... znaczy lalka...

...dostałam od mamy moją miłość - Papuszę...

"... Ja  jusz piszę 40 stronic pamientnika; (...) wszystko napiszę ot lat 12 do 40, com pszeżyla, najmniejsze szczegóły mego życia. A kiedyś Cygany będą czytać po mnie książkę ładną i Tarżan mój synek po mojej śmierci tesz będzie czytał..."

P.













cyt. A. Kuźniak "Papusza"

P.S. Przeczytajcie, obejrzyjcie...posłuchajcie... cokolwiek.........

piątek, 8 listopada 2013

lubię być kurą domową... do pralki wsadzić problem wraz z głową...

...bo po tym to już tylko na stosie wyląduję... a podpalać drewna będą feministki... a niech palą...
bo dom to dla mnie kobieta... rozpalone w piecu... ciepła zupa pomidorowa... zapas skarpetek w szufladzie...cicho grające radio...okna przez które widać świat... włączony piekarnik... i czas...
ale chcę też żeby Tochana doceniła kiedyś to, że starałam się stworzyć choć namiastkę tego co dostałam ja... od mojej pierwszej najważniejszej w życiu kobiety... już czekam... i będę czekać...widzę Ją jak przychodzi z ukrojoną pajdą chleba i nawet nie pyta jak minął dzień... ale ja pytam... i słucham... i mam czas... pranie poczeka...
... widzę zdjęcie na którym Danuta - kroi chleb... oczy zatroskane... a gdzieś w oddali Lech pochylony nad gazetą... "dlaczego feminizm ma się kojarzyć tylko z wyzwolonymi, samotnymi kobietami?"  "...Danuta jest bardziej feministyczna niż wiele feministek, które zakleszczyły się w modelu podobnie określonym jak ten, z którym wcześniej walczyły. Zakleszczanie się w jakimkolwiek modelu jest niebezpieczne niezależnie od tego, czy jest patriarchalny, czy prokobiecy..."
polecam cały artykuł...
czuję jak mi gorąco... "...kobieta spełniona może być matką sześciorga dzieci...kobiety mogą myśleć, co chcą, mówić, co chcą, robić, co chcą, być, kim chcą i z kim chcą..."

pozdrawiam...

p.

cyt."WO" nr 40

p.s.
jakby ktoś pytał...wigilijnik zakwitł...pięknie i obficie ...;)















piątek, 1 listopada 2013

sernik z chmur...

...słyszę jak cicho szurają kapcie po dywanie... powoli bez pośpiechu...
uczyłam się Jej na pamięć 30  lat...
wchodzi... nuci pod nosem jakąś melodię... został mi po Niej wigilijnik (może zakwitnie jeszcze w tym roku...) niedopowiedziane historie i przepis na ciasto drożdżowe...
przyśniła się raz... jak? już nie pamiętam...
ale dobrze wiem, że jest przy stole... i mówi całą nieprawdę "popatrz jak Filipowi ciemnieją oczy... a włosy też mu ściemniały..." "... no schudłaś..." "...troszkę przybrałaś..."
pakuje do torby kawałki ciasta, sok malinowy ... opowiada jak pilnowała dzieci przez cały dzień za jednego cukierka... przytula ... i znów czeka, że przyjdę... przychodzę ... i nie przychodzę ...
stara się nie przeszkadzać... nie chce niepokoić... nie chce urazić... 
wspominam... staram się odświeżać w głowie... to co zostało... "Patrycja, pamiętaj jak idziesz do Niej to ubierz Tosię na jasno ... w kolory... najlepiej coś w grochy..."
mówi mi o sprawiedliwości... piękna lekcja... a o poświęceniu nie musi mówić ... bo całe Jej życie jedno wielkie poświecenie...
"... mamo gdzie jest babcia?..." " w chmurach wysoko ..." "a co tam robi?..." " piecze sernik..."
widzę jak broda jej drży... "...pójdziemy do niej?..." huśtam Ją coraz wyżej... nie chcę odpowiadać ... ale nalega... tłumaczę, proszę, "...pójdźmy wszyscy do niej..." kiedyś na pewno ... "ale nie teraz myszko..."
...
...drżącą ręką nalewa gorącą wodę do szklanki ... w ciszy pijemy inkę i zjadamy zbyt słodki sernik...







Polub Tochanę na Fb...