znaleźliśmy chyba swoje miejsce na ziemi...
właściciele "Fajnego miejsca " kupili mnie na wejściu... w domku na półkach... w każdym z pokoików są książki dla dzieci...
las pełen grzybów... dla Saszy...
ryby w rzece za oknem... dla Miśka...
cisza... spokój...
mało straganów z plastikiem...
a z aparatem to jest tak że ja go nie mam przy sobie jak dzieją się wyjątkowe rzeczy...
zapomniałam go akurat jak Tymon całował się z Niną...
nie mam go na plaży gdy Tymon ma całą buzię piachu...
nie mam go również jak byłam zmuszona zrobić Tośce bikini z "kapi" czyli jak mawia Nina... z opaski na głowę...
albo jak poszliśmy zobaczyć jak rzeka wpada do morza...
albo... aaaa
najciekawsze i najzabawniejsze momenty a ja nie mam aparatu... ale tak widocznie ma być... ponieważ wszystkie obrazy zostają w głowie...
zbędne tu moje pisanie... znaleźliśmy swoje miejsce na ziemi... na końcu świata... gdzie diabeł mówiłby dobranoc gdyby tu dotarł...
a Sasza robi najlepsze spaghetti z tuńczykiem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz