poniedziałek, 19 października 2015

Bajka o starej babci i molu Zbyszku...



Bajka o Zbyszku molu jest tak ciepła jak gruby jesienno - zimowy koc...
pełna zapachów... smutku i radości...
Udział w projekcie "Przygody z książką" skłonił mnie do pewnego zastanowienia...
otóż jak to jest u nas w domu z książkami dla dzieci... w jaki sposób wybieramy je w naszej rodzinie...
a więc...

M. - nie wybiera książek dla dzieciaków... średnio go to interesuje... pewnie uważa że to mało męskie kupić dzieciakom jakąś fajną pozycję... chociaż przepraszam... kupił jedną książkę jak wrócił z delegacji to była klasyka polskiego gatunku wiersze Tuwima... ale kupił je dlatego... że podobała mu się forma wydania... czytaj wielka gruba księga na której od kilku lat zbiera się kurz...

Tymon - sam jeszcze nie wybiera... choć przyjmuję każdą naszą propozycję ;)...

Tosia - uwielbia czytać... wybierać... i kupować książki... ale generalnie kieruje się zasadą
róż - księżniczki - dodatki czyli tzw. książko - puzzle... książki dźwiękowe itp... choć i tak muszę przyznać że potem leżą gdzieś w kącie zapomniane te wszystkie pastelowe księżniczki...

Babcie - wybierają klasykę nazywając ją literaturą "górnych lotów" czytaj Tuwim, Brzechwa itp...

a ja - nie żebym znowu określała się mianem ostatniego sprawiedliwego... ;) choć w skrytości zawsze liczę na dobry gust wszystkich tych którzy książki naszym dzieciakom przynoszą w prezencie... no ale na to wychodzi że literatura dziecięca w naszym domu to moja sprawka...

po dogłębnej analizie moich wyborów... stwierdzam "KSIĄŻKI KUPUJĘ DZIĘKI TYTUŁOWI" nie okładka nie tekst... bo w internetowej księgarni rzadko ma się możliwość przeczytania choć kawałka... nie ilustracje... choć czasami biorą górę nad tekstem... w szczególności jeżeli chodzi o maluchy... a właśnie tytuł jest strzałem w dziesiątkę...
no bo przecież jak ja zobaczyłam tytuł książki "Bajka o starej babci i molu Zbyszku" to ja już wiedziałam... że ta książka musi być u nas na półce...
i uwierzcie mi że u Was też musi być... ;)






kiedy kurier przynosi nam w paczce kilka książek... od razu zabieramy się za Zbyszka... po chwili bolą nas brzuchy ze śmiechu...

dużo emocji... przeróżnych... autorka stara się rozjaśnić młodemu człowiekowi pojęcie trudnych i nietrudnych z pozoru słów takich jak zemsta... miłość... strach...

"... wymyśliłem sobie swoją wersję zabawy w "babciu nie irytuj się" ...znasz taki serial "Klan"? Stara babcia uwielbia ten serial. Jak tylko tylko stara babcia włączała telewizor, ja siadałem na Ryśku z "Klanu" i robiłem mu trzecie oko. Albo na tej rudej Oli i dorabiałem jej pryszcza. Stara babcia bardzo się irytowła, a im bardziej się irytowała, tym lepiej się czułem..."

autorką książki jest Malina Prześluga

fotografie do książki wykonał Paweł Bajew...

wydawnictwo Tashka














oczywiście jak w większości przypadków Tosia zawsze ma pomysł na bohatera książki... i tym razem mamy naszego własnego mola...




a żeby całkowicie zapachniało jesienią podaję przepis na niebo w gębie...
na ostatnim szafingu Kasia zrobiła takie jabłka że mucha nie siada... ;) oczywiście musiałam wypróbować przepis

potrzeba tylko:

- jabłka
- daktyle
- miód
- słonecznik
owoce nadziewamy daktylami polewany masłem, miodem i posypujemy słonecznikiem...
zapiekamy 30 minut - 220 stopni...




Projekt Przygody z książką  TUTAJ



4 komentarze:

  1. Niezła zabawa u Was po lekturze książki ;-) Rany, jabłka wyglądają kusząco!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nabrałam ochoty na czytanie i szamanie pieczonych jabłuszek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten mol jest nieziemski:) Koniecznie musimy nadrobić lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas podobnie - to ja głównie "znoszę" książki do domu :) I dobrze mi z tym, uwielbiam wybierać, przeglądać i kupować książki. Mol niesamowity :)

    OdpowiedzUsuń

Polub Tochanę na Fb...