czwartek, 22 grudnia 2016
list...
jak to dobrze że dzieci spały dzisiaj z nami...
od dwóch dni Tośka zapłakana że Mikołaj o niej zapomniał...
tak bardzo jeszcze wierzy... co roku mówię że to już ostatni raz taka wiara w niego...
aż serce mnie boli jak pomyślę kiedy i od kogo się dowie że jednak nie istnieje...
pamiętam jak to przeżyłam... kiedy koleżanka rozwiała moje wątpliwości... "No co ty głupia jesteś? To rodzice zabierają list..."
schodzę więc po schodach... na zegarku 5.39...
zaspana wypijam mleko...
marchewkę chowam na rosół...
a cukierka eukaliptusowego do torebki...
zabieram listy i wkładam na regał z książkami...
zostawiam tylko karteczkę "Mikołaju bierz co chcesz... a marchewkę daj reniferom... Ja śpię u babci..."
ale zdanie "ja śpię u babci" pospiesznie skreślone... ponieważ nieaktualne... "śpię u rodziców"
"Mama... napiszę list za Tymona dobrze?"
U Tosi sześć zabawek... u Tymona dwie... cóż za kochająca siostra... ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz