...kiedy spodziewasz się dziecka... każdemu po kolei mówisz: "nieważna płeć... ważne żeby było zdrowe..." ale kiedy pojawia się na świecie nagle przydałoby się żeby było inteligentne... ładne... ceniące w przyszłości podobne wartości co my... tymczasem często złościmy się na dziecko za to jakie ono jest...
u Tosi w szkole dowiedziałam się że prace plastyczne to raczej jej słaba strona... jakbym obuchem przez łeb dostała... bo to już nawet nie chodzi o to że ja mam aspiracje wysłać ją na Akademię Sztuk Pięknych... (o czym sama marzyłam...) ale ja nawet przez moment nie pomyślałam że Ona nie jest taka jak ja... jakoś tak mi w głowie siedzi... i pewnie nie tylko mnie... że córka to charakter po matce dziedziczy... a tu masz Ci los... prace plastyczne to dla niej nie jest cały świat...
chyba tego nie przełknę.... a ostatnio czytałam świetny artykuł... bardzo ciekawy o złości na dziecko...
uczymy się mówić o depresji poporodowej... o tym że nie radzimy sobie z nastolatkami wiedzą wszyscy... ale przyznać się... że irytuje nas nasze kilkuletnie dziecko... ooo co to to nie...
"bo przecież miłość do dziecka powinna być czysta nieskalana złymi emocjami..."
nie ma innego wyjścia jak po prostu pogodzić się z tym że dziecko nie jest nami... psycholog dziecięcy podaje przykład pewnej mamy... "...kiedy byłam mała i czułam się smutna... bardzo chciałam żeby mama mnie przytulała...dorosłam... wyszłam za mąż... urodziłam dwóch synów... co robiłam gdy widziałam że moim synom jest źle?... przytulałam ich... a oni potrzebowali pobyć sami... gdy byli już starsi...zaczęli o tym mówić...to była trudna lekcja... nauczyłam się że nie są moim przedłużeniem... a okazując im fizyczną czułość nie opiekowałam się nimi a małą dziewczynką w sobie... która kiedyś czegoś nie dostała..."
łatwo kochać dziecko które w pełni akceptujemy... "...trudniej jest szczególnie wtedy kiedy np. matka całe życie nie akceptowała swoich rudych włosów... a teraz takie same ma córka... albo całe życie się odchudza... a teraz widzi że jej córka też ma tendencję do tycia..."
i Ty i ja mówimy... "moje dziecko świadczy o mnie... więc kiedy ono zachowuje się niezgodnie z moimi oczekiwaniami nie trzyma moich standardów to zaczynam go nie lubić..."
Tosia ma w sobie pokłady takich cech... że gdybym poznała dziewczynę w takim wieku jak ja... z takim pokładem cech jaki właśnie Tocha posiada... nie zaprzyjaźniłybyśmy się...
choć wiem że z wielu rzeczy pewnie wyrośnie... np. moja mama podobno nie potrafiła się dzielić jak była dzieckiem... a teraz to ostatnią koszulę odda... jak to jest...? że tyle pokory potrzeba... jak już się dzieci pojawią na świecie... z iloma rzeczami się trzeba pogodzić... na ile ustępstw pójść... ile nie przespać nocy... żeby to wszystko powoli i delikatnie nabierało sensu...
cyt.
"A dlaczego ty taki jesteś!" psycholog, pedagog B. Chrzanowska - Pietraszuk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz